Hej Dziewczyny :)
Postanowiłam zacząć serie krótkich
recenzji kosmetyków, chociaż czasami mogą się pojawić
również inne rzeczy. Czasami jakiś produkt jest tak niefajny, że
nie zasługuje na osobną recenzję, a czasem zachwyci mnie jakaś
miniaturka, a recenzowanie takiej małej pojemności oczywiście nie
ma sensu, ale czasami mam ochotę wspomnieć pomimo tego o produkcie.
Mam nadzieję, że ta seria przypadnie Wam do gustu.:) Dajcie znać,
czy lubicie takie krótkie i zbiorcze recenzje. :)
Najpierw mój kit: Oriflame Lip Addict
kolor Hot Red
Kupiona jakiś czas temu, tak
grzecznościowo, bo koleżanka podsunęła katalog. :D Pomadka
pachnie trochę słodko, trochę chemicznie. Na ustach daje lekko
transparentne, błyszczące wykończenie. Jak przystało na
błyszczące produkty jest kompletnie nietrwała, co jest minusem,
ale jeszcze do przejścia. Jednak mam wrażanie, że dodatkowo
wysusza usta, a ja wysuszanie znoszę tylko w produktach mega
trwałych, takie trochę coś za coś.
Szybko znikające, błyszczące pomadki lubię tylko, gdy mają choć minimalnie pielęgnujące właściwości, albo chociaż nie szkodzą. Także tutaj tak nie jest. Na ustach nie wygląda brzydko, ale przez te minusy i tak jej nie używam, więc leci do kosza.
Szybko znikające, błyszczące pomadki lubię tylko, gdy mają choć minimalnie pielęgnujące właściwości, albo chociaż nie szkodzą. Także tutaj tak nie jest. Na ustach nie wygląda brzydko, ale przez te minusy i tak jej nie używam, więc leci do kosza.
Jednak ostatnio trafiłam tez na coś
fajnego z kolorówki: kredkę Bell.
Mam wrażenie, że marka Bell a
zwłaszcza seria HypoAllergenic bardzo poprawiła jakość swoich
produktów. Kiedyś były dość średniej jakości, a teraz
zauważam, że pojawia się w jej ofercie coraz więcej naprawdę
fajnych produktów, które są dobrej jakości i wciąż w niskiej
cenie.
Mam odcień 02, który jest pięknym
ciemnym naprawdę chłodnym brązem, bez żadnych rudości.
Kredka jest miękka, gładko sunie po
skórze. Nie drapie i nie uczuliła mnie. Jest średnio trwała na
linii wodnej, ale na powiece trzyma się bez zastrzeżeń.
Bardzo dobrze daje się rozcierać.
Sztyft nie łamie się, jeśli nie wysuniemy go przesadnie za dużo,
ale tak jest chyba ze wszystkimi wykręcanymi kredkami.
Stosuję ją często również jako...
kredkę do brwi, ma trochę zbyt tłustą konsystencję, żeby używać
jej bezpośrednio na całą brew, ale nałożona lekką ręką i
roztarta ukośnym pędzelkiem wygląda bardzo naturalnie. Moja skóra
ma tendencje do podbijania rudych/pomarańczowych tonów we
wszystkich produktach, podkładach, różach a nawet produktach do
brwi. Mam włoski w chłodnym odcieniu dlatego nawet najmniejsza
odrobinka rudości w produkcie, którym podkreślała je bardzo
rzucała się w oczy i wyglądała nienaturalnie.
Z tą kredką poeksperymentowałam na
brwiach ze względu na kolor i wygląda naprawdę dobrze.
Coś niekolorowego, ale naprawdę fajnego, od długiego czasu sięgam wyłącznie po nie.
Dopóki nie miałam tak zakończonych
patyczków nawet nie zdawałam sobie sprawy jakie to fajne. Naprawdę
są przydatne. Nawet przy malowaniu paznokci ta spiczasta końcówka
po nasączeniu lakierem idealnie zmywa go ze skórek.
Suchy szampon Farmona Herbal Care
Pokrzywa
Suchych szamponów używam bardzo
rzadko, bo mój skalp za nimi nie przepada. Jednak lubię mieć jakiś
pod ręką, żeby w razie nagłego wyjścia móc go użyć.
Szampon Farmona pachnie ładnie i intensywnie, to trochę mydlany, ale przyjemny zapach. Niestety ma minus, który sprawia, że nie mam ochoty sięgnąć po niego ponownie-użyłam go tylko 1 raz i kiedy chciałam sięgnąć po niego ponownie okazało się, że jest pusty, zawartość zniknęła. Miałam zapewne wadliwe opakowanie, czytałam wcześniej, że w przypadku szamponów innej marki niektóre dziewczyny miały ten sam problem. Gdybym wcześniej o tym nie przeczytałam, byłaby,m naprawdę baaardzo zaskoczona, a tak jakoś przyjęłam to do wiadomości. Nie jest to kit, bo robi co ma robić, ale cenowo mniej więcej jak Batiste w promocji, więc nie kupię go ponownie.
Szampon Farmona pachnie ładnie i intensywnie, to trochę mydlany, ale przyjemny zapach. Niestety ma minus, który sprawia, że nie mam ochoty sięgnąć po niego ponownie-użyłam go tylko 1 raz i kiedy chciałam sięgnąć po niego ponownie okazało się, że jest pusty, zawartość zniknęła. Miałam zapewne wadliwe opakowanie, czytałam wcześniej, że w przypadku szamponów innej marki niektóre dziewczyny miały ten sam problem. Gdybym wcześniej o tym nie przeczytałam, byłaby,m naprawdę baaardzo zaskoczona, a tak jakoś przyjęłam to do wiadomości. Nie jest to kit, bo robi co ma robić, ale cenowo mniej więcej jak Batiste w promocji, więc nie kupię go ponownie.
I to tyle. Jestem ciekawa, czy któryś
z tych produktów też lubicie/nie lubicie tak jak ja, czy może jest
zupełnie odwrotnie.
Pozdrawiam :)
oo suchy szampon bym sprawdziła ;D
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała więcej szczęścia do opakowania niż ja, to powinnaś być zadowolona z niego :)
UsuńUżywam tych patyczków od długiego czasu. Są bardzo przydatne przy wykonywaniu makijażu :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, są bardziej pomocne niż by się mogło wydawać :)
UsuńKredkę wypróbuje tez do brwi, dzieki za rekomendacje
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też będziesz zadowolona tak jak ja:)
UsuńNie widziałam jeszcze takich patyczków, zainteresowały mnie :D
OdpowiedzUsuńSą naprawdę fajne, niby takie nic, a robi różnicę :)
UsuńZainteresowały mnie patyczki:)
OdpowiedzUsuńSą świetne, nasączone micelem są dosłownie gumką do korygowania makijażu :)Zwłaszcza przy kresce, albo pomadkach :)
UsuńMuszę poszukać kredek Bell - dawno temu mieli zwykłe wysuwane i dla mnie były idealne. Też zdarzyło mi się, że suchy szampon "zniknął" - kupiłam raz i wystarczy ;-)
OdpowiedzUsuńMusi być jakieś wadliwe opakowanie. Ja o tym kiedyś najpierw czytałam, w przeciwnym wypadku, byłabym nieźle zdziwiona :)
UsuńDziwna akcja z tym szamponem... nie słyszałam o tym :/
OdpowiedzUsuńJa z Bell mam wosk w kredce do brwi i go ubóstwiam! :D
OdpowiedzUsuńdo tej pory korzystałam ze zwykłych patyczków ale też kupię sobie te kosmetyczne
OdpowiedzUsuńSa naprawdę bardzo wygodne, zwłaszcza jeśli lubisz kreskę, albo ciemniejsze pomadki i potrzebujesz czasem to poprawić.
UsuńPierwszy raz widzę patyczki z takimi końcówkami ;D
OdpowiedzUsuńMuszę zaopatrzyć się w te patyczki, zdecydowanie ułatwią pracę :)
OdpowiedzUsuńPomadka z Oriflame wygląda trochę tandetnie, bałabym się jej :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię te patyczki ze szpiczastymi końcówkami :) Niby taka pierdoła, a jakie przydatne :D W Rossmannie są dostępne też takie patyczki z malutkimi "główkami" O'linear - chcesz to sobie zerknij na nie, bo też są super przydatne :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zwrócę na nie uwagę, dzięki za info. :) Tez się nie spodziewałam ,ze taki drobiazg może robić taka różnicę. :)
UsuńWOW, ta kredka z "Bell" ma świetny kolor! Nie spodziewałabym się po tak niedrogiej firmie, tak trafnego odcienia :D
OdpowiedzUsuńżadnego z tych produktów nie miałam, ale kredeczki bell bardzo mnie zaciekawiły ;)
OdpowiedzUsuńPatyczki ze "szpicem" też bardzo sobie chwalę. Są idealne do korygowania ewentualnych błędów i zmywania kropek z tuszu :)
OdpowiedzUsuńWszystko to dla mnie nowości ;)
OdpowiedzUsuńTa pomadka ma ładny kolor, szkoda, że wysusza usta, rzeczywiście przy połyskujących produktach nie powinno być takiego zjawiska.
OdpowiedzUsuńMoże być tez tak, ze po prostu coś mnie w niej uczuliło i stąd taki efekt, ale jakby ni było to niesprawdziła się u mnie zdecydowanie.
UsuńUżywam kosmetyków, więc chętnie poczytałam :)
OdpowiedzUsuńKredki z Bell są rewelacyjne - wysoko napigmentowane i mega trwałe (ja nakładam je na linię wodną), a patyczki "w dzióbek" u mnie są obowiązkowym produktem na toaletce :D
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam, że suchy szampon mi wyparował, ale nie pamiętam z jakiej to było firmy, z farmony na pewno jeszcze nie miałam. Obecnie posiadam z Aussie, nie mogę się doczekać aż się skończy, bo okropnie śmierdzi, ale ten jak na złośc nie chce wyparować :D
OdpowiedzUsuń