Dziś trochę nieodpowiednio do pogody, bo u mnie strasznie leje od samego rana, chcę wam przedstawić bardzo letni produkt: Soraya Express Bronze 3w1 czyli:
- Starter opalania przygotowuje skórę do wakacji poprzez delikatne przyciemnienie jej kolorytu.
- Przyspieszacz regularnie stosowany skraca czas potrzebny na uzyskanie ładnej, naturalnej opalenizny.
- Balsam utrwalający przedłuża trwałość opalenizny. Nawilża i wygładza naskórek, podkreślając efekt opalonej skóry.
Skład:
Kosmetyk ma pojemność 150 ml. Trochę mniej niż standardowy balsam, ale akurat na jeden letni sezon. Tubka jest bardzo miękka z ciemnobrązowo plastiku, ozdobiona holograficznymi wzorkami i zamykana na klapkę.
Jak na balsam mający również działanie brązujące ma całkiem przyjemny mydlano-kwiatowy zapach. Nie wyczuwam w nim żadnego charakterystycznego dla samoopalaczy zapaszku.
Ma dość gęsta konsystencje i raczej tłustą. Wchłania się standardowo. Nie pozostawia lepiącej warstewki.
Jest biały, bezpośrednio po aplikacji nie zostawia na skórze żadnego koloru. Rozprowadza się łatwo. Lubię takie produkty, bo działają powoli i w przeciwieństwie do samoopalaczy nie trzeba się martwić ewentualnymi smugami. Mogę po prostu nałożyć produkt "byle jak", a nie dokładnie i szybko go wcierać.
Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie właściwości pielęgnacyjne balsamu, bo po czymś co ma 3 zadania związane z brązowieniem ciała, nie spodziewałam się jeszcze dodatkowo bardzo dużej pielęgnacji. Tymczasem jest z nią naprawdę dobrze. Zastąpiłam nim mój zwykły balsam nawilżający i nie mam problemów z suchą skórą na łydkach. Skóra jest gładka, miękka i idealnie nawilżona.
Nie opalam się na zasadzie leżenia na plaży, solarium, czy w ogródku, raczej bywam na słońcu przy okazji zwykłych czynności. Dlatego wszelkie brązujące produkty stosuję głównie na nogi, bo przy normalnym wychodzeniu na słońce góra zawsze chcąc- nie chcąc coś tam się opali. Lubię jasną skórę i nie zależy mi na mocnej opaleniźnie, ale nie lubię tego efektu, gdy nogi mam znacznie jaśniejsze od reszty ciała. Dlatego ten balsam stosowałam raz, czasem dwa razy dziennie wyłącznie na nogi. Czasami mieszałam go z odrobiną innego balsamu z tej serii- rozświetlającego (pisałam o nim tu).
Jeśli chodzi o działania, to nie mogę stwierdzić ile w nim było przyspieszania opalania, ile przyciemnienia koloru, a ile utrwalenia opalenizny. Jednak na pewno skóra się lekko przyciemniła. Stopniowo i powoli, bez żadnych niespodzianek w postaci plam czy smug, jak w przypadku zwykłych samoopalaczy.
Jeśli chodzi o działania, to nie mogę stwierdzić ile w nim było przyspieszania opalania, ile przyciemnienia koloru, a ile utrwalenia opalenizny. Jednak na pewno skóra się lekko przyciemniła. Stopniowo i powoli, bez żadnych niespodzianek w postaci plam czy smug, jak w przypadku zwykłych samoopalaczy.
Kosmetyk testowałam dzięki portalowi BlogMedia
Fakt ten, nie miał wpływu na moją opinię
Fakt ten, nie miał wpływu na moją opinię
Już gdzieś czytałam na jego temat i sądzę, że jest to ciekawy produkt :) Jak jeszcze ma właściwości pielęgnujące to już w ogóle super :)
OdpowiedzUsuńtakie balsamy z efektem brązującym to super sprawa :) też muszę coś zastosować na nogi
OdpowiedzUsuńIdealne dla osób pracujących :)
UsuńUżywam czasem podobnych :)
OdpowiedzUsuńPS. Leje? U mnie upał :o
Od samego rana u mnie leje, teraz dopiero przed chwilą przestało :)
UsuńJa nie używam takich produktów. Jedynie ciekawia mnie kropelki Bielendy do twarzy;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze pomimo, że twarz smaruję filtrem 50SPF to i tak mam ją najciemniejszą (co sprawia, że zaczynam wątpić w jakiekolwiek działanie filtrów), więc nie rozglądam się za produktami tego typu do twarzy.
Usuńnigdy nie używałam tego typu produktów, ale jkaoś mnie do nich nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam cały ten zestaw Soraya
OdpowiedzUsuńZnam i lubię :)u Ciebie pada a u mnie gorąco jak nie ziem :))
OdpowiedzUsuńJa jakoś w tym sezonie odpuściłam sobie takie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńMiałam balsam Soraya w tamtym roku :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy go nie używałam, ale chyba warto wypróbować! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, stylstynka :*
Mógłby mi się spodobać ;-)
OdpowiedzUsuńNie używam takich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńSuper blog będę zaglądać częściej :)
potrzebuje kliknięć pomożesz będę wdzięczna :)
http://natalia004j.blogspot.com/2015/07/dresslink.html
chętnie go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńja z kolei lubię opalać się i zamieniać moją jasną skórę na ciemniejszą :D
Ja właśnie uwielbiam leżeć na słońcu, ale nigdy nie używałam przyspieszaczy ani utrwalaczy opalenizny. Moja karnacja raczej tego nie potrzebuje. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu kosmetykami ;/
OdpowiedzUsuńNie używamy tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńPrzyspieszacz używam ten z Ziaji, ale ogólnie to nie przepadam za tego typu produktami ;)
OdpowiedzUsuńSoraya ma bardzo ciekawe kosmetyki muszę przyznać. :-)
OdpowiedzUsuńlubie takie balsamy:) muszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam chyba tego typu kosmetyków :) Ja raczej z tych co tylko się filtrują, unikają słońca i chodzą biali ;) Niestety potrafi mi ono nieźle zaszkodzić :( Do sztucznego przyciemniania też jakoś mnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam, mam go na wyjazdowej wishliście ;) jak już dojadę nad morze, na pewno w niego zainwestuję :)
OdpowiedzUsuńmam go i fajnie się u mnie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńtaki kosmetyk mogłabym sprawdzić :D
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, muszę w końcu coś kupić bo opalam się 'na sucho' :D
OdpowiedzUsuńKrem nie dla mnie, ale deszczu troche możesz podesłać :)
OdpowiedzUsuńU mnie opalanie zawsze przychodzi z trudem, dlatego kosmetyk w sam raz dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTego typu kosmetyków jeszcze nie używałam. U mnie królują filrty przeciwsłoneczne (przynajmniej SPF30) i samoopalacze w formie pianki :)
OdpowiedzUsuńja to latem lubię i solarkę i słońce, ale u mnie nie obejdzie się bez takich przyspieszaczy i utrwalaczy:)
OdpowiedzUsuńU mnie kosmetyki tej firmy się nie sprawdzają. :)
OdpowiedzUsuńJa raczej unikam słońca, ale jak ktoś lubi, to świetny produkt :)
OdpowiedzUsuńOgromną zaletą tego balsamu jest to, że nie pozostawia smug i plam.
OdpowiedzUsuń:*
Uwielbiam wszelkiego rodzaju balsamy, ale brązujących starałam się unikać. Zawsze mi plamy robiły. Może dam kolejną szansę :)
OdpowiedzUsuńZnam coś podobnego tyle, że miało to na celu podtrzymywać efekt opalenizny i lekko brązowić :) Teraz już nie używam takich produktów :)
OdpowiedzUsuńja się nie opalam, ale od czasu do czasu zdaży mi sie użyć samoopalacz, czy balsamu brązującego. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam tego typu balsamów.
OdpowiedzUsuńjak mi będzie schodzić opalenizna, to o nim pomyślę :)
OdpowiedzUsuńBalsam brązujący, który nie śmierdzi kurczakiem.. Koniecznie muszę wypróbować, szkoda tylko, że jak będę w Polsce to lato będzie dobiegało końca.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnie uzywam takich cudów; D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie kompaktowe kosmetyki i wiem, że czasem trzeba się wspomóc bo u mnie nogi też wolniej się opalają i ten kontrast (wrr...) jest nie do zniesienia :)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie i dobrze, że nie zostawia smug :)
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Nie używam raczej tego rodzaju kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńjestem ogromną przeciwniczką przyspieszaczy!
OdpowiedzUsuńKiedyś stosowałam przyspieszacz już nawet nie pamiętam jakiej firmy, ale nie widziałam efektów
OdpowiedzUsuń