Bohaterów dzisiejszej recenzji zużyłam jakiś czas temu i początkowo planowałam zrobić dwie recenzje, ale pomyślałam, że je połączę, bo jeśli ktoś ma ochotę na zakup jakiejś azjatyckiej pianki do mycia twarzy, to taka porównawcza recenzja bardziej mu się przyda.
Oba produkty używałam zanim zaczęłam wykonywać wstępny
demakijaż olejami, jak robię teraz, ale też obu nie używałam do
demakijażu oczu, bo wtedy je zmywałam płynem micelarnym. To tyle z
najważniejszych wstępnym informacji i mogę zaczynać recenzję. :)
Przede wszystkim zawsze słyszałam, że jeśli się używa azjatyckie kremy BB, to dobrze, jest używać do ich zmywania azjatyckich pianek, bo one dobrze oczyszczają skórę więc dobrze zmyją też kremy BB, które jednak są pełne silikonów i koniecznie trzeba je dobrze usunąć, co jest prawdą. Prawdą jest też to, że pianki mają bardziej „mocne” składniki myjące więc trzeba obserwować skórę czy jej nie przesuszają. Ja nie miałam po żadnej z nich takiego problemu, ale dobrze to wiedzieć.
Obie pianki mają wygodne tubkowe opakowania. Są bardzo gęste, mają konsystencję pasty i w połączeniu z wodą zmieniają się w pianę. To co jest jednym z ogromnych plusów takich pianek, to ich wręcz szalona wydajność. Na umycie twarzy wystarczy naprawdę niewielka ilość, także kosmetyk wystarczy na pół roku używania, jeśli nawet nie dłużej. Na raz używałam ilości wielkości dosłownie ziarenka groszku, z tą ilością naprawdę dobrze jest uważać, bo przy większej miałam wrażenie, że przez to, że produkt się mocno pieni, to zmywałam go strasznie długo z twarzy, bo ciągle się pieniło. :D
Wersja French Clay Foam Cleanser ma szary kolor (takiego mokrego betonu :D) i neutralny zapach. Konsystencja nie jest gładka, są w niej wyczuwalne drobinki, na tyle jednak malutkie i delikatne, że nie podrażnia skóry przy codziennym stosowaniu. Jednak oczywiście posiadacze i posiadaczki cer z jakimikolwiek zmianami zapalnymi powinni wybrać inną wersję. Przy mojej raczej suchej i naczynkowej skórze krzywdy nie robiła, chociaż ogólnie skierowana jest do cer tłustych i mieszanych.
Bardzo skutecznie oczyszcza skórę z ciężkich filtrów, kremów BB, czy podkładów. Widać jej działanie zwłaszcza latem, gdy kilkukrotnie w ciągu dnia dokładamy krem z filtrem i łatwo nim obciążyć cerę.
Zdecydowanie nie nadaje się do demakijażu oczu, ja jej nie stosowałam w tym celu, ale przy myciu twarzy zdarzyło mi się, że odrobinka spłynęła do oka i piecze mocno, więc nie radziłabym próbować używać jej w tych okolicach.
Wersja Phyto-Hyaluron Foam Cleanser jest jednakowo wydajna jak jej szara siostra. Ma jednak zupełnie inną konsystencję, nie ma peelingujących drobinek, jest za to
niesamowicie przyjemnie kremowa. Pieni się bardzo intensywnie i
wystarczy odrobinka. Przy myciu twarzy lepiej też omijać okolice
oczu, bo potrafi zapiec. Ma przyjemny bardzo delikatny neutralny
zapach. Świetnie oczyszcza skórę, bez podrażniania i uczucia ściągnięcia, jednak to „nawilżająca” w jej nazwie potraktowałabym jednak z przymrożeniem oka, bo raz produkt jest za
krótko na skórze, a dwa ma jednak dość mocne substancje myjące.
Z obu byłam zadowolona, ale jeśli miałabym polecić jedną, to jednak byłaby to wersja Phyto-Hyaluron Foam Cleanser, jest delikatniejsza, ale na tyle porządnie oczyszczająca, że sprawdzi się też u cer tłustych, a nie ma peelingujących drobinek, które nie zawsze są wskazane.
Lubicie takie pianki? Może znacie którąś z tych?
Pozdrawiam :)
Thanks for your review 😊
OdpowiedzUsuńNiezbyt często mam okazję używać takich pianek, tych nie znam ;)
OdpowiedzUsuńMuszę pokazać te pianki mojej siostrze.
OdpowiedzUsuńMiałam dwie koreańskie pianki - jedną z bentona i jedną z innisfree. Obie były bardzo podobne i tamte mi się genialnie sprawdziły. Do skin79 trochę mam rezerwę, ze względu na te afery z Deynn i trochę zbyt duży hype. Możliwe że jest to błędne podejście, i postaram się coś od nich potestować żeby wyrobić sobie obiektywną opinię. Bardziej kusiłaby mnie pianka z drobinkami ;)
OdpowiedzUsuńJa nie znam, ale chętnie sprawdzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam bardzo tłustą cerę i przykładem dużą wagę do jej oczyszczania, więc ta druga bardzo przypadła mi do gustu i będę na nią polowała. 😊
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam żadnej pianki do mycia twarzy ,a lubię je ☺
OdpowiedzUsuńŻadnej z tych nie miałam ,obydwie mnie jednak bardzo zaciekawiły ☺
Pozdrawiam
Lili
Czasami sięgam po pianki, ale większość nie usuwa mi makijażu. Lepiej sprawdzają mi się przy porannym oczyszczaniu :)
OdpowiedzUsuńTakie szare kosmetyki bez zapachu są bardzo, moim zdaniem, ekologiczne;
OdpowiedzUsuńbez dodatku chemicznych składników.
Serdecznie pozdrawiam :)
Nie miałam okazji mieć tych produktów :) ale kilka innych wpadło mi kiedyś w ręce :)
OdpowiedzUsuńPianka w formie pasty brzmi zachęcająco.
Marka Skin79 jest bardzo popularna. Miałam z niej dwie maseczki do twarzy w płachcie i były fajne. ;) Obecnie oczyszczam twarz żelem, ale pianki też lubię. ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię markę skin79 ale tych pianek jeszcze nie miałam. Muszę powiedzieć, że mnie zainteresowałaś. Szczególnie tą Phyto-Hyaluron Foam Cleanser. ja bardzo lubię pianki do twarzy więc chętnie sprawdzę ją na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie miałam jeszcze takich pianek, ale gdybym miała się na którąś zdecydować, to rzeczywiście bardziej zaciekawiła mnie ta druga. :)
OdpowiedzUsuńnice article guys :)
OdpowiedzUsuńJa pianek do mycia twarzy nie używam, ale w sumie natchnęłaś mnie, żeby może spróbować :)
OdpowiedzUsuńBuziaki, mój blog♥
Pianki uwielbiam, ale o tych nie słyszałam. Przyjrzę się bliżej tej różowej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Skin79, ogólnie samą markę, za ich koncepcję. Jednak pianek do twarzy nie używałam, nie przepadam za preparatami do mycia twarzy, może dlatego, że większość mnie uczula :(
OdpowiedzUsuńBuziaki ;)
Uwielbiam pianki, ale tych jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy wcześniej tego typu produktów. Przydatny post :-)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu ale bardzo podoba mi sie opakowanie
OdpowiedzUsuńIt looks a good product. I would like tu try it. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńI hope you´ll visit my blog soon. Have a nice day!
Nie znam i nigdzie jej jeszcze nie widziałam :-)
OdpowiedzUsuńTa delikatniejsza wydaje się dla mnie lepsza, ale może tą z glinką da się potrzymać jako maskę? Glinki uważam za skuteczne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię pianki, więc obie chętnie bym przetestowała. ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nigdy takiej pianki, myślę że różowa by się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ogólnie wszystko co piankowate, ale nie znam tych produktow
OdpowiedzUsuńJa bym pewnie wybrał różową ;p
OdpowiedzUsuńOstatnio polubiłam kosmetyki o konsystencji pianki, myślę że takie koreańskie pianki do mycia twarzy byłyby dla mnie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńTa druga pianka mnie zaciekawiła:)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale bardzo mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii o koreańskich kosmetykach, ale sama jeszcze ich nie używałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów. Fajnie, coś dla mnie nowego! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka!
Jelonkowa
Nie znam tych pianek, jednakże pierwszą chętnie wypróbuję skoro polecasz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zdecydowanie wybrałabym dla siebie tę którą polecasz czyli Phyto- Hyaluron Foam Cleanser :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków, w ogóle dawno nie miałam nic koreańskiego. Pianki lubię w codziennej pielęgnacji, więc może kiedyś się skuszę na tę bardziej przez Ciebie polecaną :)
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie mialam azjatyckich kosmetyków
OdpowiedzUsuńNie używałam, bo staram się używać kosmetyków nietestowanych na zwierzętach.
OdpowiedzUsuńBLOG
YOUTUBE
Wolałabym tę delikatniejszą wersję, bo moja cera lubi się przesuszać :P
OdpowiedzUsuńSzczerze to jeszcze nie używałam tego typu pianek, ale myślę że warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji testować tych pianek, choć moja skóra akurat jest problematyczna i skłonna do stanów zapalnych. Szkoda, że pianka nie sprawdza się przy demakijażu oczu, a to akurat oko jest tym elementem, na który nakładam najwięcej kosmetyków.
OdpowiedzUsuńnie znam żadnej z tych i nie miałam z nimi do czynienia, ale może warto spróbować ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
http://wyjasnij-mi.blogspot.com/
Zaciekawiły mnie te pianki, rozejrzę się za nimi :-)
OdpowiedzUsuńSkin79 miałam kilka rzeczy i mi się sprawdziły ❤
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z pianki
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale myślę, że by mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie pianki i Twoje bardzo mnie kuszą. Może kiedyś wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńŻadnej pianki nie znam, ale całkiem zachęcająco brzmi Twoja recenzja. Coś w tym jest, by jednak używać całej serii kosmetyków, a nie tylko pojedyncze egzemplarze - tak, jak napisałaś, jeśli stosuje się azjatycki krem bb, to lepiej sięgnąć również po taki kosmetyk oczyszczający. Nie od dzisiaj wiadomo, że określona seria: żel + tonik + krem, zawsze się wzajemnie uzupełnia. Powtarza mi to zawsze moja kosmetyczka - jak jakąś mantrę. :D
OdpowiedzUsuńNie testowałąm tych pianek ale markę dobrze znam i bardzo lubię ich produkty ;)
OdpowiedzUsuńooo ciekawe ;) i jak jesteś zaodowlona to może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie korzystałam jeszcze z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Nie znałam wcześniej tych produktów :)
OdpowiedzUsuńskin79 najlepsza <3 drugiego produktu nie miałam okazji testować
OdpowiedzUsuń