31 lipca 2020

3 mini recenzje: 1 hit i 2 średniaki



 
Witajcie

Dawno nie robiłam mini recenzji, a uzbierało mi się do tego kilka kosmetyków, tym razem będą to zarówno kosmetyki do twarzy jak i do ciała. Zacznę od najlepszego produktu, czyli peelingu do ciała Bielenda Imbir + Dzięgiel.



 

Od jakiegoś czasu staram się do ciała tak samo, jak do twarzy używać enzymatyczne peelingi, ale jeszcze czasem się skuszę na mechaniczny, ale wtedy wybieram te cukrowe. Tak właśnie trafił do mnie peeling Bielendy. Mam wersję Imbir i Dzięgiel, nie wiem, co mną kierowało przy zakupie, bo zapach jest zupełnie nie mój. :D Nie zrozumcie mnie źle, na pewno wielu osobom się niesamowicie spodoba  i ja też używałam go z przyjemnością, jest wyraźnie imbirowy. Świeży, intensywny, z taką powiedziałbym nutką męskich perfum, także spodoba się na pewno fankom i fanom świeżych zapachów. Ja wolę słodkie, ale widziałam co biorę do koszyka, to nie mogę narzekać. :D





 

Używałam go pod prysznicem i z kosmetykami do ciała nie jestem tak przesadnie higieniczna jak z tymi do twarzy i nie raz nabierałam go mokrą ręką z opakowania, nie zaszkodziło mu to i etykietka do końca wyglądała estetycznie.

Peeling jest odpowiednio gęsty. Powiedziałbym, że to taki dość konkretny zdzierak i tak jak zazwyczaj używam peelingów do ciała też na dekolt, tak ten używałam raczej głównie na nogi i ręce. Jeśli chodzi o obietnice na opakowaniu nawilżenia i ujędrnienia, to co do nawilżenia mogę mu dać plus, bo jest na olejowej bazie i po użyciu na skórze zostaje taka leciutko tłusta warstewka, która faktycznie sprawia, że skóra nie jest sucha, co do ujędrnienia, to wiadomo, że żaden kosmetyk nie da tu wow efektów. Jednak skóra, która jest bardzo wygładzona, ze złuszczonym martwym naskórkiem wygląda lepiej i jest bardziej sprężysta w dotyku.




 

Różane serum Bielenda z zestawu świątecznego Bielendy, czasami kupuję sobie sama takie zestawy jak są w dużych obniżkach po świętach :D Tu miałam płyn micelarny, krem i to serum. Tamte kosmetyki zużyłam już daaawno temu i zrecenzowała, a to serum długo leżało w zapasach, bo sięgałam po inne sera zamiast niego, głównie po te z witaminą C, ale w końcu i jemu postanowiłam dać szansę.




 

 Podoba mi się to serum wizualnie. Szklana przezroczysta buteleczka z pipetą bardzo ładnie eksponuje dwufazową zawartość, a faza przezroczysta i różowo przezroczysta też wygląda na tyle ładnie i dziewczęco, że pewnie producentowi szkoda byłoby ją ukryć za ciemnym szkłem. :D

Być może trafił mi się jakiś pechowy produkt, ale mój egzemplarz ma górę pipetki, tą którą się naciska do wciągnięcia i wypuszczania produktu ze strasznie twardego tworzywa i używanie serum w ten sposób jest strasznie utrudnione i prawie niemożliwe. Mi to jednak jakoś bardzo nie przeszkadzało, bo nie żałowałam sobie tego kosmetyku, używałam na twarz, dekolt i ramiona, więc po zmieszaniu faz po prostu wylewałam sobie na rękę płyn prosto z butelki, gdyby jednak zależało mi na używaniu bardziej oszczędnym produktu, naprawdę po kilka kropli, to byłoby to nie możliwe, a na pewno utrudnione niesamowicie.

Zapach jest lekko różany, ale delikatny i niedrażniący



Nie jest to najlepszy produkt po względem składowym, na pewno do niego nie wrócę. Jednak używało się go sympatycznie. Faktycznie dobrze wygładza i nawilża skórę, lekko ją natłuszcza, a ja lubię kiedy kosmetyk do stosowania na noc to robi. Do tego nie jest to typowy olej do twarzy, więc nie tłuści włosów, czy poduszki. Efekt trochę mi się kojarzy z suchym olejkiem do ciała. Serum nie podrażniło i nie zapchało mojej skóry, chociaż to oczywiście kwestia indywidualna. Nie sięgnę po nie ponownie, bo jednak wolę inne, to myślę, że może się bardziej sprawdzić jako takie „pierwsze serum”, które zapewni lepsze nawilżenie, ale nie wiele więcej.





Kueshi żel aloesowy- po kilku pierwszych zastosowaniach byłam bardzo na nie. Moja sucha skóra wydawał się być jeszcze bardziej sucha, do tego po użyciu się kleiła. Klejenie na twarzy dla dobrych efektów jestem w stanie znieść, ale żel stosowałam do ciała, a tutaj nie cierpię takiego efektu. Na jakiś czas odłożyłam produkt do kąta, ale w końcu stwierdziłam, że skoro mam to wypada zużyć i zastosowałam jako takie serum do ciała, bo po nim nakładałam jeszcze balsam. To był strzał w dziesiątkę, bo takie połączenie naprawdę idealnie nawilżało skórę, odczuwalnie lepiej niż sam balsam.

Polecam takie połączenie osobom o bardzo suchej skórze. U mnie pewnie to połączenie na stale nie zagości w pielęgnacji, bo w tej twarzy mam określone aktywne składniki, które chcę używać, więc nie mam miejsca na aloes, a nie chcę używać zbyt wiele naraz, a do ciała chyba po prostu jestem za leniwa, żeby stosować dwa produkty.


Mieliście któryś z tych kosmetyków, jak sprawdziły się u Was?



44 komentarze:

  1. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków.Ten peeling z Bielendy wydaje się bardzo fajny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam jeszcze tych produktów, choć o Bielendzie sporo czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aloes bardzo dobrze działa na moją skórę, więc ostatni produkt chętnie bym wypromowała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja miałam tylko to serum różane i przyznam, że u mnie się super sprawdziło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na peeling Bielendy mam ochotę. Ładnie się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tych kosmetyków chyba najbardziej interesuje mnie żel aloesowy. Nie na tyle, żeby specjalnie kupować, ale gdybym miała wybierać, wybrałabym właśnie jego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uważam, że kosmetyki z zawartością aloesu zawsze są strzałem w dziesiątkę.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie używałam tych kosmetyków, ale koleżanka polecała mi peelingi do ciała Bielendy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam nic z tego, ale ten peeling mnie zachęcił swoim opakowaniem i wyglądem. Zawsze tak jest, że trafiają się lepsze i gorsze kosmetyki, ale to chociaż pozwala na indywidualne dopasowanie ich do każdego. Czasem jeśli coś mi się nie sprawdza, to działa na mojej mamie i odwrotnie. :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrówka
    Jelonkowa

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam żadnego kosmetyku z powyższego wpisu, za to z tej serii różanej z Bielendy miałam wodę różaną i pamiętam, że bardzo ją lubiłam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam żadnego z tych produktów, ale chętnie bym przetestowała żel aloesowy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam ten żel aloesowy, używałam go jako podkład pod olej na włosy i sprawdzał się w tym celu bardzo dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobry peeling, zawsze jest mile widziany

    OdpowiedzUsuń
  14. Serum chętnie sprawdzę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętam, że dawniej używałem jakiegoś podobnego żelu z aloesu (z tym że w tubce – nie przypomnę sobie w tym momencie, jakiej marki). Bardzo dobrze działał, bo aloes generalnie ma właściwości regenerujące, ale faktycznie zostawiał takie uczucie lepkości.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam tych kosmetyków, ale ten peeling mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jestem bardzo ciekawa tego serum jak by sie u mnie sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam to serum Bielenda ;strasznie mnie zapychało
    Cóż może głównie dlatego że moja cera nie lubi różanych kosmetyków
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Tych kosmetyków nie miałam, ale z serii różanej Bielendy stosowałam olejek. Całkiem fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie miałam okazji testować tych kosmetyków, ale moja szwagierka hołduje firmie Bielenda i co chwilę wychwala podobne kosmetyki tej marki. Przyznaję, że peeling mnie zainteresował.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem co to za produkty, jakoś nie kupuję bielendy. Dla mnie to nowość :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Lubię różane produkty. Chętnie poczytam więcej opinii o tym serum

    OdpowiedzUsuń
  23. Myślałam że to serum wypadnie trochę lepiej. A co do żelu aloesowego to też lubię to nałożyć pod balsam czy olejek i wtedy efekt jest świetny 😉

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja miałam to serum Bielenda, ale bardzo dawno🙈

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam zapach imbiru, muszę wypróbować ten peeling :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nigdy nie używałam kosmetyków Bielenda, ale skoro zachwalasz ten peeling, to się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  27. To serum bardzo mi się nie sprawdziło, mega byłam nie zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  28. Lubię kosmetyki Bielendy :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja miałam to samo z tym serum różanym. Też musiałam rozkręcać butelkę. Ten peeling Bielendy mnie zaciekawił. Ma całkiem fajny skład :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie kojarzę tych produktów, jednak z chęcią skuszę się na Twój "hit"! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Niedługo kończę inne serum więc może wypróbuję Bielendę :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Również bardzo lubię Bielendę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie miałam żadnych, ale chciałabym wyprobować to serum, mimo, że wyszło średnio

    OdpowiedzUsuń
  34. Dzięgiel nie kojarzy mi się z ciekawym zapachem, nie wiem dlaczego, być może tak zapisał się w mojej pamięci kiedyś. Ale za to różane kosmetyki uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Peeling wygląda ciekawie, ale ten imbirowy zapach... no, sama nie wiem :P

    OdpowiedzUsuń
  36. Ostatnio stosuję tylko domowe peelingi. Miałam kilka cukrowych, ale nie odpowiada mi ich właściwość.

    OdpowiedzUsuń
  37. Testowałam - jak dla mnie wszystkie trzy to Hit. Bielenda ma ostatnio dobry czas :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Najbardziej przemawia do mnie ten peeling z Bielendy :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Bielendę lubię i często po ich produkty sięgam. Miałam tę serię różaną chyba olejek do mycia twarzy i olejek do twarzy, miło wspominam. Peeling ich bardzo lubię i widzę po konsystencji, że ten tez by mi mógł odpowiadać.

    OdpowiedzUsuń

link

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Follow this blog with bloglovin

Follow on Bloglovin