11 listopada 2013

Efektima: Hydro Repair

Hej :)
Przyznam się Wam szczere, że nie jestem zbyt regularna w używaniu maseczek.  Jednak czasem nawet ja jakąś użyję i mogę ją Wam zrecenzować :D Ostatnio sięgnęłam po:

Efektima: Maseczka doskonale nawilżająca Hydro Repair


 

 Obietnice producenta:


 Sposób użycia:


Moja opinia:

Opakowanie:
Saszetka zawierająca 7 ml kosmetyku, otwiera się bardzo łatwo, nie trzeba dobierać się do niej nożyczkami, wystarczy rozerwać.

Zapach/konsystencja
Maska pachnie baaardzo intensywnie ananasem i czymś jeszcze, nie do końca zidentyfikowanym przez mój nos i trochę sztucznym. Jak na maseczkę jest to zapach znośny, jeśli jednak miałby tak pachnieć kosmetyk używany codziennie to zdecydowanie drażniłoby mnie to.
Produkt jest dość rzadki, ma konsystencje mleczka do demakijażu, czy balsamu do ciała.

Działanie:
Kosmetyk nakłada się całkiem przyjemnie, pomimo dość lejącej się konsystencji nic nie spływa. Po przepisowych 20 minutach faktycznie większość maseczki jest wchłonięta i łatwo usunąć nadmiar wacikiem. Co do działania to z żalem muszę stwierdzić, że kosmetyk nie polubił się z moją skórą. Po starciu resztek maseczki skóra faktycznie wygląda inaczej, jest mniej sucha, nie jest ściągnięta i podrażniona. Niestety już po jednym użyciu widać powiększone pory, a z nimi już od dawna zazwyczaj nie mam problemu. Zgodnie z zaleceniami producenta nie umyłam po maseczce twarzy i na drugi dzień zaobserwowałam dwie malutkie krostki, które znikły pod koniec dnia. Nie zauważyłam świeżości czy blasku jakie obiecuje producent.
Doceniam właściwości łagodzące maseczki, ale raczej już po nią nie sięgnę, chyba że jednak nie posłucham zaleceń i maskę zmyję.

Skład:


Lubicie takie saszetkowe maseczki? Ja napiszę Wam szczere, że ja za nimi nie przepadam, ze względu na wielkość, na jedno użycie jest ich zazwyczaj za dużo jak dla mnie, a na dwa się boję trzymać co by się coś nie zalęgło, a przy mojej częstotliwości używania masek zanim sięgnęłabym po druga połowę na pewno miałaby ona nadprogramowych mieszkańców ;)

Pozdrawiam N.

39 komentarzy:

  1. też miałam po niej minimalne krostki jakby kaszkę na policzku, kompletnie nie wiem czemu :/ chcemy czasem tymi maseczkami polepszyć, a wychodzi gorzej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. to jednak mało fajna ona,a tak kusząco wygląda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze komuś innemu bardziej by posłużyła niż mi.

      Usuń
  3. Z Efektimy lubię maseczkę oczyszczającą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. teraz to się jej boje użyć :D żeby mi krzywdy nie zrobiła ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie będzie tak źle, każdemu służy coś innego, a właściwości łagodzące i kojące ma naprawdę świetne.

      Usuń
  5. Mam to samo z częstotliwością używania. Jak już otworzę to kładę drugą część "na oczach" aby zużyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi nawet kładzenie na widoku nie pomaga, poleży sobie taka maseczka, aż w końcu z ulgą stwierdzam, że chyba za długo leżała otwarta i pora wyrzucić :D

      Usuń
  6. lubię te Ziajowe ;) Efektimy nigdy nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nigdy ziajowej nie miałam, albo nie pamiętam :D

      Usuń
  7. Ja systematycznie nakładam maseczki sasesztkowe, ale traktuję je jako raczej wspomaganie kremu, jako dostarczanie czegoś nowego skórze i tyle.
    Efektimę znam bardzo dobrze, na tle innych masek nie wypada tak źle :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja saszetkowych nie używam. Lubię sama robić. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja od jakiegoś czasu jestem regularna w stosowaniu maseczek ;)
    polecam jakąś z Ziaji ;) moja ukochana to zielona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się kiedyś skuszę na jakąś maskę tej marki :)

      Usuń
  10. Wlasnie ta maseczke zrobilam sobie dzis rano:-):-) mi sie podoba. Mam dzis dzien bez makijazu a moja twarz jest gladka jak pupcia niemowlaka. Maseczka slucznie pachnie. Ja uzylam tez pol i reszte wycisnelam do pudeleczka. Bedzie uzywana za dwa dni

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio mam kilka maseczek, których nawet nie mam czasu użyć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ona się u mnie totalnie nie sprawdziła

    OdpowiedzUsuń
  13. nie mialam z nia jeszcze do czynienia...

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam ją, ale nie używałam, bo obawiam się, iż by mnie pozapychała ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu służy coś innego, może nie będzie tak źle, na wszelki wypadek możesz ja zmyć, a nie tylko zetrzeć.

      Usuń
  15. Nie miałam jeszcze żadnej maski z tej firmy, ale może kiedyś wypróbuję :) Ogólnie widzę, że nie powala :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba gdzieś ją mam, ale teraz nie wiem czy użyć, chyba wtedy kiedy nie będę planować żadnego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Też mam problemy z regularnością stosowania maseczek, ale lubię takie saszetkowe, bo używam je na jeden raz. Tej maseczki nie miałam, ale rzadka konsystencja i te krostki na drugi dzień nie zachęcają do jej wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja w ogóle nie używam ostatnio maseczek, dawno temu mocno się zraziłam i jakoś ostatnio nie eksperymentuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja najbardziej lubię ziaję i zazwyczaj zostawiam ją na drugie użycie :D Czasami jak chcę zużyć na raz to nakładam na twarz, szyję i trochę na dekolt :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie zachwyca, to w moim koszyku się nie znajdzie :) Nie naraziłabym się też na pojawienie się krostek :)

    OdpowiedzUsuń
  21. nie lubie saszetkowych maseczek. najlepsze są algowe i glinki do rozrabiania... ewentualnie tuba jakiejś z linii eco :)

    OdpowiedzUsuń
  22. oj aż tak źle ? szkoda, ja maseczki lubię, ale nie zawsze się sprawdzają

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że spowodowała pojawienie się krostek :(

    OdpowiedzUsuń
  24. lubię maseczki w saszetkach :)
    szkoda, że ta się nie sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  25. ja teraz skłaniam się bardziej ku maseczką oczyszczającym bo takich moja buzia się dopomina

    OdpowiedzUsuń
  26. uwielbiam saszetkowe maseczki, tą też gdzieś mam w zapasach ;)

    OdpowiedzUsuń

link

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Follow this blog with bloglovin

Follow on Bloglovin