Hej Dziewczyny :)
Kontynuuję poniedziałkową serię z mini recenzjami, którą
zaczęłam w tamtym tygodniu. Tym razem znowu zabrałam się za
krótką charakterystykę tego, jak sprawdziło się u mnie 5
produktów. Jestem ciekawa, czy któreś z nich miałyście i czy
Wasze odczucia są podobne, bo jak wiadomo, oczekiwania, typ cery
itd. może się bardzo różnić, więc, to co dla jednego będzie
hitem roku, u kogoś innego po dwóch użyciach powędruje do kosza i
oczywiście odwrotnie. Zapraszam do wpisu.
Avon krem do ciała Far Away
Nie wiem, co mnie podkusiło do zakupu tego produktu, zdecydowanie
nie polecam. Z tej marki bardzo lubię płyny do kąpieli, bo może
nie mają pielęgnujących właściwości, ale pachną tak
maksymalnie mocno, że pomimo użycia po kąpieli balsamu, to i tak
skóra bardziej pachnie tym płynem niż balsamem. Wiem, że są
lepsze produkty do mycia dla mojej skóry, ale nie ma lepszych dla
mojego nosa. :D Dlatego regularnie po nie sięgam, czasem kupuję od
konsultantki, czasem na allegro. Przy okazji zakupów na Allegro u
sprzedawcy był tez dostępny za kilka złotych ten krem do ciała,
więc skusiłam się. Zapach Far Away znam i pomyślałam, że w
wersji kremu do ciała powinien być przyjemny. Jednak krem pachnie
lekko kwaśno i chemicznie. Nie wiem, czy nie lubi się z moją
skórą, czy mam pechowe opakowanie, ale zdecydowanie jestem na nie.
Powędrował do kosza i nawet nie mam ochoty go więcej wspominać.
:D
Tołpa Płyn do higieny intymnej
Ogólnie z Tołpą mi nie jest często po drodze, bo dotąd nie
znalazłam ulubieńców wśród tej marki, do których wracam. Jednak
ten płyn sprawdził się na tak. Ma wygodne opakowanie z higieniczną
pompką. Jest nieperfumowany, nie ma zbędnych barwników i nie pieni
się bardzo mocno. Spełnia swoja role i nie podrażnia. Ogólnie
jestem na tak, ale pewnie do niego nie wrócę, bo ogólnie nie
jestem wybredna w przypadku płynów i Isana sprawdza się u mnie
równie dobrze.
Chłodzący żel Mentholka
Przyjemny, szybko wchłaniający się żel, idealny na lato. Wrażenie
chłodzenia jest naprawdę wyczuwalne i intensywne.
Bielenda sztyft na odrosty
Ten produkt testowałam na mojej mamie,
bo ja nie farbuję włosów. Kosmetyk na wielkie nie. Tak, jak kocham
produkty Bielendy, tak ten sztyft nadałby się tylko do nałożenia
jako pomadka na usta na jakieś mrocznej sesji zdjęciowej.
Naprawdę,
nie działa na włosach. Próbowałyście kiedyś nałożyć
nawilżającą pomadkę na włosy? Taki efekt daje ten sztyft. Jest
zbyt tłusty i „mokry”, żeby dobrze wyglądał. Daje tłustawy
efekt i zbyt łatwo schodzi z włosów. Przykro mi Bielendo, ale nie.
Himalaya Herbals- mydła w kostkach
Bardzo lubię do mycia dłoni używać
tradycyjne mydła w kostkach. Ostatnio kilka razy sięgałam po mydła
Himalaya Herbals, mają równe ładne zapachy, które nie utrzymują
się na dłoniach, co dla mnie jest plusem, oraz niską cenę. Nie
wysuszają i nie rozmiękają szybko, a ja często myję ręce.
Produkt na tak.
I to tyle na ten tydzień. Kolejny post z minirecenzjami będzie za tydzień, a w międzyczasie pojawią się "pełne" recenzje :) Zapraszam i pozdrawiam :)