Witam Was bardzo serdecznie, w końcu mamy prawdziwe lato. Momentami nawet tak ciepłolubnej istocie jak mi zaczyna być gorąco, ale nie narzekam, bo i tak uwielbiam taką pogodę:)
Dziś napiszę Wam kilka słów o kosmetyku, który jest jednym z moich ulubieńców wszech czasów- białej glince. Jest to wielofunkcyjny produkt i jeśli jeszcze nigdy nie miałyście prawdziwej białej glinki, to polecam choć raz wypróbować, bo może okaże się też Waszym hitem. Glinka, o której jest recenzja pochodzi ze sklepu Manufaktura Kosmetyczna. Od razu odsyłam Was też do bardzo interesującego artykułu o glinkach na stronie sklepu.Wiedziałyście o tym, że glinki są aż tak skuteczne, że metoda leczenia przy ich pomocy jest dziedziną nauki zwaną Argilloterapią?
Jak można przeczytać na stronie sklepu: Glinka Biala Bio z Manufaktury Kosmetycznej to produkt
najwyższej jakości, naturalny, czysty i nieprzetworzony, importowany
bezpośrednio z Francji.
Moja opinia o produkcie
Opakowanie:
Odkręcany słoiczek z białego
plastiku, na którym wyraźna czcionką wydrukowano najważniejsze informacje.
Konsystencja:
Glinka ma postać bardzo drobnego proszku, takiego pyłku-mąki, nie ma w niej żadnych drobinek, które mogłyby podrażniać.
Dzięki tak drobnej konsystencji po dodaniu hydrolatu, lub oleju,
zmienia się w niezwykle kremowa maseczkę, którą bardzo przyjemnie
i łatwo rozsmarować na skórze
Działanie:
Glinka biała to jedna z najdelikatniejszych glinek świetnie więc nadaje się do suchej czy wrażliwej skóry, czyli takiej jak moja.
Ja zazwyczaj używam glinki jako
maseczki. To najprostszy sposób i przynosi widoczne efekty.
Wystarczy do glinki dodać
wodę/hydrolat i ewentualnie jeszcze olej. Przyznam się, że zawsze
składników dodaję „na oko”. Sypię trochę glinki do miseczki, następnie dodaję wody i oleju, żeby powstała gęsta papka.
Po zmyciu
skóra jest lekko rozjaśniona, wygładzona, nie podrażniona i nie wysuszona. Rano po wieczornym
użyciu maseczki pory pozostają zmniejszona, a drobne
niedoskonałości znikają, tak samo jak podrażnienia.
Można użyć samą glinkę i wodę,
wtedy maseczka w moim odczuciu jest bardziej oczyszczająca i
ściągająca. Niezbędne jest też wtedy przygotowanie sobie
zawczasu wody termalnej lub hydrolatu w opakowaniu z atomizerem, żeby
co jakiś czas zwilżyć zastygającą maseczkę. Po dodaniu oleju
maska zasycha znacznie wolniej i raczej zraszanie nie jest potrzebne,
zaś sama maseczka działa bardziej łagodząco i odżywczo.
Poza maseczkami glinka ma jeszcze
wiele innych zastosowań. Przestawię Wam te, które sama stosuję.
- Punktowo na niespodzianki- rozrabiam malutką ilość glinki z wodą na gęsta papkę (można też wzmocnić właściwości antybakteryjne poprzez dodanie kropelki olejku z drzewa herbacianego- u mnie ta opcja odpada, bo mam uczulenie) i nałożyć na wyprysk na całą noc. Można, żeby lepiej się mieszanka trzymała na miejscu, nakleić na nią plasterek, ale napiszę szczerze, że nie widzę takiej potrzeby. Faktycznie budzę się już z resztkami, ale przez te kilka godzin, gdy trzyma skóry, zdąży zadziałać, a drobinka zsypanego się proszku nie jest zauważalna w pościeli. Glinka zostawiona na tak długo bardzo zmniejsza i wysusza krostkę.
- Kąpiel z glinką- spora ilość do glinki dodana do wody łagodzi podrażnienia, łagodnie oczyszcza i działa odświeżająco.
- Mycie włosów -Dodaję czasem biała glinkę do szamponu do włosów. Mam bardzo wrażliwy skalp, więc biała jako najdelikatniejsza z glinek najlepiej się u mnie sprawdza. Skóra nie jest podrażniona ani swędząca, a składniki glinki działają na nią odżywczo, więc mam nadzieję, że i cebulki są zadowolone. Włosy są bardziej oczyszczone i puszyste. Nie mam też problemu ze spłukaniem czy szorstkimi włosami.
- Ulepszanie i rozjaśnianie podkładów i pudrów. Można dodawać biała glinkę do gotowych podkładów mineralnych, przygotować z nią podkład, lub ulepszyć zwykły sypki puder- żeby jeszcze lepiej matował- to opcja dla tłustych cer, bo wtedy puder będzie też mocniej wysuszał. Ja z tego największe doświadczenie mam z dodawaniem glinki do podkładu. Gdy robiłam obie podkład mineralny „sypnęło” mi się za dużo pigmentu. Stwierdziła więc, że jak i tak mam rozjaśnić przygotowana mieszankę, to od razu poeksperymentuję troszkę. Glinka jest biała i nie całkiem transparentna, więc niewielka ilość wystarczyła do rozjaśnienia. Podkład stał się przez to delikatniej kryjący i o wiele lepiej radził sobie ze zmatowieniem skóry na wiele godzin. Właściwie to po nałożeniu nie używałam już pudru do wykończenia makijażu, tylko dopiero gdy pod koniec dnia zauważałam błysk, to używałam bibułki. Wprawdzie mam raczej sucha skórę, ale używam na co dzień oleje i filtry wiec uwierzcie, że mam co zmatowić;) Polecam wypróbować, zwłaszcza tłustym cerą i zwolenniczką tłustych mazideł pod makijaż. Tylko pamiętajcie, żeby proszek do którego dodajecie był na was odrobinę przy ciemny, bo troszkę go rozjaśnicie.
zbawcze działanie glinek znam już od jakiegoś czasu i polecam
OdpowiedzUsuńTo prawda, są świetne:)
UsuńUwielbiam glinki w proszku, biała też u mnie gości :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDla mnie ostatnio numer jeden w pielęgnacji. Choć do włosów nie polecam, świetnie za to sprawdza się u mnie punktowo, do mycia twarzy, zębów oraz jako okład na ciężko gojące się rany.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam, że jest dobra do mycia zębów, ale się nie mogę przełamać.
UsuńLubie biała glinkę, jest łagodna:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest bardzo delikatna:)
UsuńNigdy jej nie używałam. Czuję się zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńMam białą glinkę jednak jeśli mam oceniać działanie to wolę zdecydowanie zieloną :)
OdpowiedzUsuńMnie zielona za mocno wysusza.
UsuńJa najbardziej lubię zieloną glinkę, ale biała też jest fajna :) Stosuję je zarówno w maseczkach do twarzy, jak i do włosów :)
OdpowiedzUsuńDo włosów też są świetne:)
UsuńKochana,mam białą glinkę i ghassoul-uwielbiam je.Podobnie jak Ty dodaję do szamponu bądź przygotowując "miksturę mariolki"do peelingu skóry głowy-oprócz jednej z glinek dodaję z dwie łyżki cukru,spirulinę,sok z cytryny,trochę szamponu i wody-wszystko mieszam,tak by nabrać do strzykawki (taką wielką mam)i dozuję na skórę głowy-oczywiście jest to łagodna forma peelingu ale efekty zadawalające.Szkoda,że nie mam Aleppo.Pozdrowionka:))
OdpowiedzUsuńJa raz próbowałam peelingu cukrowego i dla mnie za mocny jest, ogromnie szybko mi się po takim zabiegu przetłuściła skóra głowy, dosłownie po kilku godzinach włosy wprost prosiły o mycie.
UsuńNigdy nie uzywalam glinki:) fajnie ze rozjasnia, mozna z nia mieszac za ciemne na naza skure pudry :> gdzie mozna ja kupic(tylko nie strony internetowe) i mniej wiecej ile kosztuje?
OdpowiedzUsuńStacjonarnie to sklepy z naturalnymi kosmetykami, z ziołami itp. Cena zależy od wielkości opakowania. Kiedyś kupiłam stacjonarnie malutkie woreczki zielonej glinki po 4 zł. Tylko do pudru czy podkładu musisz dodać bardzo drobną glinkę, one się troszkę różnią od siebie w zależności od producenta.
Usuńja uwielbiam glinki w każdej postaci :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajna sprawa :). Ja mam tylko marokańską glinkę w płytkach, ale przyznam, że nie chce mi się używać :P. Muszę zrobić sobie niedługo jakieś SPA.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinkę białą i szczerze powiedziawszy zapomniałam że ją mam :P
OdpowiedzUsuńBywa, ja dziś odkryłam, że kupiłam sobie kiedyś olejek laurowy i ani razu nie użyłam:D
UsuńCzuję się skuszona na białą glinkę :) Nie używałam jeszcze glinek, ale jedna czeka w zapasach :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam:)
Usuńchętnie ją wypróbuje bo już od dwóch tygodni się nad tym zastanawiam ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze u Ciebie też się sprawdzi:)
UsuńJa chyba nie mam ulubionej glinki :). Ale białą chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie mam:)
Usuńuwielbiam glinki, a obecnie używam białą :)
OdpowiedzUsuńBiała to moja ulubiona, jest świetna:)
UsuńJa chyba najbardziej lubię różową, zielona zaś mnie podrażania. Zdecydowanie jednak najbardziej lubię maseczki algowe.
OdpowiedzUsuńTeż zielona się u mnie nie sprawdza, moją skórę za mocno wysusza.
UsuńCiekawy produkt :-)
OdpowiedzUsuń