Hej Dziewczyny:
Już połowa sierpnia, a u mnie dopiero ulubieńcy lipca, ale czas pędzi tak szybko, że aż trudno jest mi czasami w to uwierzyć. Zostało tylko kilka tygodni lata, a nawet nie było zbyt wielu dni naprawdę ładnej pogody. Do ulubieńców wybrałam kosmetyki po które po prostu sięgałam najczęściej w lipcu. Nie ma tutaj cieni, chociaż używam codziennie, ale korzystałam z różnych i nie mogłam znaleźć takiego najczęściej wybieranego.
Bronzer Bahama Mama- używany przeze mnie raczej jako puder do konturowania niż bronzer. Ma ładny kolor i opakowanie mnie zadziwia używam i używam, a ta tekturka się nie zniszczyła, spodziewałam się, że po 2 tygodniach będzie wyglądała nieestetycznie.
Żelowy Eyeliner L'Oreal kolor 01 Pure Black- jest idealny. Nie wiem, czy z założenia ma być wodoodporny, ale jest, do tego stopnia, że złapał mnie deszcz, miałam mokre włosy, rozmazany tusz, a wciąż idealną kreskę. Jedyny minus to to, że linerów w żelu używa się wolniej niż w kałamarzu, co odczuwam rano, gdy liczy się każda sekunda, ale i tak go bardzo lubię.
Bell Lip Tint w intensywnie różowym kolorze. Uwielbiam takie odcienie latem, do tego jest mega trwały, nakładam go rano, a schodzi dopiero, gdy po przyjściu z pracy jem w domu obiad.
Wibo Extreme lashes- przypomniałam sobie o moim ulubionym tuszu do rzęs i kupiłam kolejne opakowanie. Wracam do niego od lat, próbuję czegoś nowego i zazwyczaj jest gorzej, a jak jest równie dobrze, to jest drożej.
L'Oreal korektor Perfect Match- na początku myślałam, że się nie polubimy. Nakładałam na niego różne pudry i wszystkie go zjadały, albo brzydko zbierały się w załamaniach, pomimo, że z innymi korektorami dogadywały się świetnie. Aż w końcu przestałam go utrwalać pudrem i okazało się, że na mojej skórze on nie wymaga utrwalenia, bo pomimo jego braku zbiera się w złamaniach dopiero pod sam koniec dnia, tak jak każdy korektor, nawet ten przypudrowany. Ma ładny kolor i jest dosć lekki, ale ładnie kryje.
A po jakie kosmetyki kolorowe Wy sięgałyście w minionym miesiącu najczęściej?
Spróbowałabym tuszu :). U mnie mało który sobie radzi na tyle, abym była zadowolona i 95% raczej nie chce współpracować z moimi rzęsami :P
OdpowiedzUsuńJa wciąż jestem wierna maskarze Lash Sensational od Maybelline i nie wyobrażam sobie makijażu bez tego tuszu :D
OdpowiedzUsuńJa mało używam kolorowych kosmetyków, do pracy maluję tylko rzęsy - teraz mam żółty tusz Wibo - jest dobry na codzienny szybki make up :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie znam :)
OdpowiedzUsuńDo Bahamy Mamy wracam zawsze latem ;)
OdpowiedzUsuńZnam kilka produktów :D
OdpowiedzUsuńDawno temu miałam tusz Wibo i pamiętam, że był całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńBahama Mama chcę kiedyś wypróbować. Korektor z L'Oreal mam i lubię, ale sama zawsze go pudruję, muszę jednak wypróbować Twoją metodę, może będzie mi odpowiadać jeszcze bardziej? A o tincie z Bell słyszałam, ale jakoś nie zwróciłam na niego uwagi, jednak skoro ma taka trwałość, muszę się nim zainteresować :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bahamy mamy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mój blog ♥
Używam Loreal, jest trwały i dobrze maskuje, jednak w ciepłe dni jest dla mnie zbyt ciężki 🙁
OdpowiedzUsuńMam ochotę wypróbować ten tusz :)
OdpowiedzUsuńChyba mnie do niego przekonałaś :D