Dzisiejszy wpis będzie bardzo smakowity, chociaż zupełnie nie o jedzeniu. Chcę Wam przedstawić moją opinię o apetycznym kremiku do rąk, a raczej balsamie, który okazuje się być masełkiem, czyli balsamie brzoskwiniowym do dłoni BingoSpa.
Obietnice producenta:
" Doskonały
balsam BingoSpa o aksamitnej konsystencji do codziennej pielęgnacji
dłoni i paznokci. Polecany dla każdego rodzaju skóry, a w szczególności
szorstkiej, zniszczonej i spierzchniętej.Balsam
BingoSpa rozprowadza się równomiernie i szybko wchłania, delikatnie
natłuszcza skórę nie pozostawiając nieprzyjemnego uczucia lepkości.
Tworzy dyskretny film chroniący warstwę lipidową, dzięki czemu skóra
dłoni staje się elastyczna, miła w dotyku i brzoskwinią kusząco pachnąca" źródło
Cena:
10 zł za 100 g
Moja opinia:
Konsystencja i zapach:
Balsam ma konsystencję, twardawego masełka, dzięki czemu nie wylewa się ze słoiczka, a jednocześnie bez problemu daje się nabrać na palce. Nie chcę Was też zmylić tym określeniem masełko, odnosi się ono do konsystencji w opakowaniu, bo sam balsam na dłoni nie jest tłusty, tylko aksamitny.
Zapach
dla mnie jest przecudowny, mogłabym go wąchać bez końca, po prostu
czyste brzoskwinie, bardzo intensywne, może odrobinkę sztuczne, ale
jednak słodkie, bardzo apetyczne, tak bardzo, że zawsze po powąchaniu,
mam ochotę napić się soku:). Jeśli lubicie takie mocne zapachy w
kosmetykach, to na pewno nie będziecie rozczarowane.
Opakowanie:
Plastikowy,
przeźroczysty słoiczek, niestety wyklucza on raczej noszenie balsamu w
torebce, ale pozwala na wybranie produktu do końca i jest bardzo wygodny
przy jego gęstej konsystencji. Mi odpowiada, jako, że to produkt do rak
używanie ze słoiczka nie jest uciążliwe pomimo moich długich
paznokci. Zauważyłam, że karteczkę z napisami z łatwością da się usunąć,
więc możemy mu po zużyciu balsamu nadać nowe życie jako pojemnik na
jakieś drobiazgi np szpilki.
Działanie:
Krem jest bardzo skuteczny, już po kilku użyciach zauważyłam wzrost nawilżenia moich dłoni. Skóra stała się bardzo mięciutka, nawet skórki przy paznokciach się wyraźnie zmiękczyły. Muszę też się przyznać, że zwykle nie pamiętam o kremowaniu dłoni, jednak ten pachnie tak przyjemnie, że regularnie smarowałam łapki częściowo też po to, żeby go dłużej wąchać :D. Zapach utrzymuje się na szczęście baaaaardzo długo, aż do umycia dłoni.
Dla mnie kremem cudownym czyni go już samo to, że się zupełnie nie lepi, dosłownie wystarczy go wsmarować i już możemy robić co chcemy, bez obawy o przyklejenie się do wszystkiego co dotkniemy. Krem pozostawia jednak przyjemną ochronną warstewkę na dłoni, jak już pisałam nie jest ona jednak tłusta, tylko taka aksamitna, jeśli miałabym ją z czymś porównać, to na myśl przychodzi mi fluid do twarzy o aksamitnym wykończeniu :). Widzę, też że balsam naprawdę pielęgnuje dłonie, bo nawet jeśli mamy jakiś dzień przerwy w kremowaniu, to skóra dalej pozostaje w świetnej kondycji. Mi krem bardzo przypadł, do gustu, nawet przełożyłam odrobinkę do maleńkiego słoiczka i noszę w torebce, żeby poza domem też móc powąchać ten przyjemny zapach i przy okazji zadbać o dłonie. Widziałam, że jest też wersja kokosowa balsamu, jeśli pachnie tak samo pysznie jak brzoskwiniowa, to może dobrze, że jej nie mam, bo przy mojej miłości do wszystkiego co kokosowe chybabym go zjadła :D
dla zainteresowanych wrzucam skład:
Balsam można kupić tu klik
Miałyście ten balsamik do rąk, a może znacie wersję kokosową, jest równie smakowita jak brzoskwiniowa?
Pozdrawiam i uciekam do kremowania rączek ;)
N.
Mam obie wersje tego balsamu i jestem mega rozczarowana nimi. O ile kokosowy balsam jest mocno kokosowy i pachnie obłędnie ale nic nie robi z dłoniami, to o tyle ten ma zapach jak dla mnie mocno chemiczny i nie podoba mi się konsystencja kaszy manny - te ziarenka wyglądają jak zsiadły krem do tortów. Nie wiem, może trafiła mi się zważona wersja, ale mój balsam nie jest twardy jak masełko, tylko lekko płynny.
OdpowiedzUsuńMój jest lekko twardawy, nawet teraz pomimo upałów...a zapach to bardzo subiektywna sprawa, mi tam się podoba :)
UsuńMiałam go. Bardzo dobrze nawilżał moje dłonie. Uważałam go jako bardzo przyjemny kosmetyk.
OdpowiedzUsuńA kokosowy dla mnie był zbyt chemiczny niestety.
a ja tak nie na temat: gdzie u Ciebie jeszcze kwitnie bez??? bo u mnie juz po wszytskim :(
OdpowiedzUsuńNiestety zdjęcia wcześniej robiłam, u nie też przekwitnięty już :(
UsuńPodoba mi się odmienne od typowego opakowanie. No i jeszcze jeśli zapach jest aż do wypicia... :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kokos, ale w większości produktów ma on właśnie taki chemiczny zapach. Właściwie jedyny kokos-kokos to spotkałam w kosmetykach TBS, no ale one mają zaporową cenę:(
OdpowiedzUsuńZarówno kokosową jak i brzoskwiniową wersję bardzo chętnie przetestuję w działaniu :) To jeden z kosmetyków Bingo ktore mam w planach do kupienia.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego kremu, ale z produktów Bingo Spa, które mam w domu jestem zadowolona, może te brzoskwinki też by mi podpasowały :D
OdpowiedzUsuńten produkt jest dobry :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kosmetyku, który by pachniał brzoskwiniami, także ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńbardzo by mi sie przydal teraz ten produkt, wogole lubie firme bingo spa;)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki BingoSpa :) Są bardzo wydajne i przyjemne. Ja jednak do kremowania rąk wolę kosmetyki w klasycznych tubkach, które można zabrać wszędzie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kosmetyków od tej firmy, jednak ten prezentuje się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kokosowy-też fajny zapach, ale konsystencja lekko grudkowata, widzę, że przy brzoskwiniowym tez.
OdpowiedzUsuńP.S. Ta pogoda mnie wykończy niedługo.
Nic nie pobije balsamu do rąk z Pat&Rub <3
OdpowiedzUsuń