Hej Dziewczyny
Multimasking, czyli w skrócie
nakładanie różnych rodzajów masek, na różne obszary skóry,
żeby jak najbardziej dopasować pielęgnację do potrzeb cery, jest
popularny już od jakiegoś czasu. Marka Maurisse proponuje wygodne i
proste rozwiązanie do tej metody: maski w saszetkach podzielone na
dwie części, ale nie tak jak zazwyczaj, gdy dostajemy dwie porcje
tej samej maski, ale dwa różne produkty. To świetne rozwiązanie,
bo dotąd mało ekonomicznie było otwierać dwa całe opakowania,
zużywając tylko część masek, dlatego do multimaskingu do tej pory
wydawały mi się lepsze maski w tubkach. Dlatego rozwiązanie
saszetkowe z dwoma produktami bardzo mi się spodobało. Co więcej
również osoby, które nie przekonuje multimasking, albo po prostu
ich cera nie ma takich wymagań, mogą spokojnie sięgnąć po te
maski. Nie tylko, że można je po prostu użyć na dwa razy
nakładając osobno każdą część, ale dlatego, że można je po
prostu...zmieszać, o czym informuje producent na opakowaniach
kosmetyków.
Ja nie mieszałam masek, tylko
nakładałam dwa produkty na określone obszary.
Zastanawiałam się, czy zrecenzować
obie maski osobno, czy razem, ale chyba lepsza będzie recenzja
zbiorcza, zwłaszcza, że części oczyszczające w maskach mają
podobne składy, mogą się różnić wprawdzie procentowo
składnikami, ale działanie jest, przynajmniej dla mnie, identyczne,
więc nie będę powielała swoich wypowiedzi.
Zwłaszcza ta część oczyszczająca w
szarym kolorze mnie zachwyciła. Wiem, że w tym przypadku nie
powinno się oceniać dwóch części osobno, ale nie mogę się nie
pozachwycać bardziej nad tą. Ja jestem trochę przyzwyczajona do
oczyszczających masek z glinki, które trzeba spryskiwać wodą, a i
tak w jakimś stopniu dają uczucie ściągania skóry, albo masek
peel-off, które też w jakiś sposób dają taki efekt. Tymczasem
tutaj oczyszczające część bardziej przypomina tłusty krem,
zarówno przy nakładaniu, jak i gdy już znajduje się na skórze.
Nawet podczas pierwszego maseczkowania miałam jakieś wątpliwości,
na ile coś tak delikatnego może oczyścić skórę. Tymczasem to
wrażenie było mylące, bo cera faktycznie była jaśniejsza,
wyraźnie bardziej oczyszczona, ale jednocześnie pozostawała
nawilżona i ukojona.
Obie maski i wszystkie cztery połówki
maja zbliżony zapach. Delikatny, kobiecy i ciepły. Zdecydowanie
uprzyjemnia użytkowanie produktu, ale nie drażni.
Maska nawilżająco-oczyszczajaca do cery suchej i mieszanej ma
jasnozielony kolor i kremową konsystencje.
Dobrze nawilża skórę i nie podrażnia jej. Mam dość podatna na niespodzianki skórę, więc po niektórych maskach właśnie bardziej nawilżających czy odżywczych miewam pogorszenie cery. Tutaj nic takiego nie wystąpiło.
Maska do skóry suchej i mieszanej skład:
Maska łagodząca i oczyszczająca do cery wrażliwej jest
jasnoróżowa i nadaje się wg producenta do nakładania nawet pod
oczy.
Ja nałożyłam ją dość niefortunnie zaraz po demakijażu, gdy miałam wcześniej bardzo mocny makijaż oczy, więc nie był może najdelikatniejszy, więc odczułam wtedy szczypanie, ale starłam stamtąd tylko nadmiar i te resztki już nie powodowały dyskomfortu, stawiam więc po prostu na to, że miałam wtedy zdecydowanie zbyt podrażnioną skórę i powinnam odczekać trochę z maseczką. Jednak ostatecznie w załagodziła to podrażnienie i nie zaogniła go.
Ja nałożyłam ją dość niefortunnie zaraz po demakijażu, gdy miałam wcześniej bardzo mocny makijaż oczy, więc nie był może najdelikatniejszy, więc odczułam wtedy szczypanie, ale starłam stamtąd tylko nadmiar i te resztki już nie powodowały dyskomfortu, stawiam więc po prostu na to, że miałam wtedy zdecydowanie zbyt podrażnioną skórę i powinnam odczekać trochę z maseczką. Jednak ostatecznie w załagodziła to podrażnienie i nie zaogniła go.
Maski należy zmywać wodą i tak jak
powyższą maseczkę zmywałam, tak ta wchłonęła się praktycznie
całkowicie, co dziwne nawet prawie nie została mi po niej ta różowa
barwa, tylko wyczuwalny film, oczywiście i tak zmyłam resztki. Tak,
jak poprzedniczka nie spowodowała żadnych niespodzianek, a skóra
była doskonale ukojona i nawilżona.
Bardzo polubiłam te maski. Ogólnie
zawsze powtarzam, że nie lubię saszetkowych masek, ale dla tych
zdecydowanie zrobię wyjątek, bo są świetne i na pewno będę po
nie sięgała regularnie. Zwłaszcza po tą do cery wrażliwej, bo
ona szczególnie mnie zachwyciła.
Znacie maseczki tej marki? Lubicie
multimasking?
Jestem ciekawa zapachu.
OdpowiedzUsuńO marce czytam po raz pierwszy, ale muszę przyznać, że maseczki prezentują się bardzo ciekawie. Też nie przepadam za saszetkami, ale dla dobrego działania mogę się poświęcić ;)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę ☺
OdpowiedzUsuń