Hej Kochane :)
Zaczynałam mieć już powoli wrażenie,
że jestem jedyną blogerką, która nie używałam kremu BB. Czasami
wprawdzie robiłam sobie taki DIY BB z mieszanki podkładu
mineralnego i kremu nawilżającego. Od prawdziwych kremów BB trochę
odstraszał mnie mocno silikonowy skład, który potrafi mnie
zapychać. Dlatego coś co dla mojej skóry może być zbyt ciężkie, używane
dla lekkiego efektu krycia, wydawało mi się troszkę nie warte ryzyka.
Na szczęście, gdy kremy BB stawały
się coraz bardziej popularne i nie tylko drogeryjne marki zaczęły
wypuszczać takie produkty, ale również marki oferujące kosmetyki
naturalne, które to zaczęły mnie interesować.
W końcu w moje ręce trafił krem BB
Lily Lolo w odcieniu Light. Jest to dość naturalny pod względem
jasności odcień. Teraz jest dla mnie dobry, gdyż jestem troszkę
opalona. Zima zapewne będzie dla mnie za ciemny. Dla bladszych
twarzy firma ma też w ofercie odcień Fair.
Krem BB Lily Lolo ma bardzo wygodne
opakowanie. Tubkę z pompką, która jednorazowo dozuje dość mała
ilość produktu, więc pozwala na dowolne budowanie krycia, bez
marnowania produktu. Uwielbiam pompki w kremach i podkładach, to
najbardziej higieniczne i ekonomiczne rozwiązanie.
Tubka zawiera 40 ml kosmetyku. Ma
prostą i elegancką biało-czarną szatę graficzną.
Pachnie słodko i owocowo. Zapach nie
jest zbyt intensywny, uprzyjemnia nakładanie produktu, ale potem znika z
twarzy. Jest też całkiem naturalny, więc myślę, że raczej
wszyscy się z nim polubią.
Gdy pierwszy raz zobaczyłam kolor
Light na żywo, troszkę mnie przestraszył odcień, bo wydawał mi
się troszkę dla mnie za ciepły, miałam wrażenie zbyt
pomarańczowych tonów. Jednak na szczęście krem BB (jak każdy
rasowy BB robić powinien. ;)) świetnie dopasowuje się do koloru
cery i nie muszę nakładać nawet odrobinki na szyję, żeby
wyrównać koloryt i nie robić kontrastu tonów szyja-twarz.
Nakładam krem BB na sama skórę twarzy i zupełnie się nie odcina
na linii żuchwy.
Poniżej możecie zobaczyć krem BB
rozprowadzony na skórze, kolor bardzo ładnie się dopasowuje.
Krem BB Lily Lolo ma bardzo delikatną,
lekką formułę. Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że naturalny
krem BB będzie bardziej tłusty, a tymczasem ma bardzo przyjemna
konsystencję, jak lekki nawilżający krem. To krem BB, więc nie
kryje całkowicie przebarwiań, czy wyprysków. Jednak wyrównuje
koloryt cery i wszelkie niedoskonałości są mniej widoczne.
Kosmetyk daje bardzo świeże, lekko rozświetlające, satynowe
wykończenie.
Bardzo łatwo się aplikuje, bez
problemu można go rozprowadzić na skórze. Pozwala na budowanie
krycia, bez wałkowania się i innych „przyjemności” tego typu.
Świetnie sprawdza się jako odrobinka
koloru latem na filtr przeciwsłoneczny, gdy chcemy wyglądać
bardziej naturalnie i bez cięższego makijażu, a jednak być
ładniejszą wersją siebie. ;)
Krem BB może być również używany
jako baza pod makijaż mineralny. Przy suchej skórze pomoże w
uniknięciu podkreślenia ewentualnych suchych skórek, czy uczuciu
ściągnięcia, zbytniego wysuszenia przy sypkich mineralnych
podkładach. Znacznie zwiększa też krycie podkładu mineralnego,
które łatwo rozprowadza się na kremie BB, więc inne cery również
mogą docenić taką bazę.
Całkiem fajnie radzi sobie z
nawilżeniem. Dla cery suchej będzie to oczywiście
niewystarczające, ale przy innych cerach przy treściwszym kremie na
noc, może się świetnie spisać.
Zdecydowanie jestem zadowolona z tego produktu i jeśli szukacie dobrego kremu BB z przyjemnym naturalnym składem, to zdecydowanie polecam zainteresować się tym kosmetykiem. :)
Kosmetyki Lily Lolo są dostępne w sklepie costasy.pl, w którym można poza pełnowymiarowymi kremami BB kupić również wersje mini w saszetkach, które pozwolą na sprawdzenie koloru i ogólne wypróbowanie produktu.
Skład:AQUA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, GLYCERIN, COCO-CAPRYLATE, CETEARYL
OLIVATE, SORBITAN OLIVATE, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL,
TRITICUM VULGARE (WHEAT) GERM OIL, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET
ALMOND) OIL, ARGANIA SPINOSA (ARGAN) KERNEL OIL, STEARIC ACID, CETYL
ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, BORON NITRIDE, BENZYL ALCOHOL, PARFUM,
SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, TOCOPHEROL, ALOE BARBADENSIS LEAF
JUICE POWDER, LEPTOSPERMUM SCOPARIUM (MANUKA) OIL, PUNICA GRANATUM
(POMEGRANATE) SEED OIL, DEHYDROACETIC ACID, HELIANTHUS ANNUUS
(SUNFLOWER) SEED OIL, SODIUM HYALURONATE, LIMONENE, LINALOOL, BENZYL
BENZOATE, BENZYL SALICYLATE, CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77491 (IRON
OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 77499 (IRON OXIDE)
Pozdrawiam :)
Mimo że nie jestem fanką kremów BB, ten mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńmogłabym napisać to samo:)
UsuńU mnie kremy BB to podstawa letniego makijażu :)
OdpowiedzUsuńNie miałam z nim styczności. Pewnie kolor byłby dla mnie ciut zbyt ciemny.
OdpowiedzUsuńInteresujący produkt. Lubię kremy BB, szczególnie o tej porze roku, ale tego nie znam.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na wypróbowanie tego kremu BB odkąd tylko pojawił się w sprzedaży. Obecnie używam kremu BB koreańskiej marki Skin79, dokładnie mam wersję pomarańczową, krycie ma super, niczym podkład :)
OdpowiedzUsuńja miałam ich podkład mineralny;)
OdpowiedzUsuńja mam jeszcze ciemniejszy 'Medium' i jestem mega zadowolona z niego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kremy BB latem, kiedy zależy mi wyłącznie na wyrównaniu kolorytu.
OdpowiedzUsuńChyba się skusze tylko na jaśniejszy odcień.
OdpowiedzUsuńciekawy ten krem BB ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten kremik!
OdpowiedzUsuńSkład niestety nie pasowałby mojej cerze, ale fajnie, że marki kosmetyków mineralnych wychodzą na przeciw oczekiwaniom klientów i tworzą coraz to nowe produkty :) To mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie używałam kremów BB ale taki naturalny warto by było wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa kremów bb nie używam :p
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, za ciemny odcień.
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem nieźle ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam już wiele kremów bb i pseudo bb, ten od jakiegoś czasu mam na swoim celowniku. Super, że ten odcień dopasowuje się do koloru skóry, bo miałam wrażenie , że jest trochę ciemny
OdpowiedzUsuńMusimy koniecznie pomyśleć nad takim dobrym kremem BB :)
OdpowiedzUsuńSkład ma całkiem ciekawy, ale dla mnie mianem BB to tylko azjatyckie powinno się nazywać. Inne im nie dorównują.
OdpowiedzUsuńProdukty Lily Lolo cieszą się wielką popularnością ostatnio :)
OdpowiedzUsuńOdkąd przerzuciłam się na minerały to i nawet krem BB wydaje mi się ciężki ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że powstają naturalne kremy BB :) Ten ma zdecydowanie ciekawe opakowanie, ciekawi mnie też ten zapach - mimo, że potem znika (co jest oczywiście zaletą), to na pewno samo nakładanie jest dużo przyjemniejsze. No i faktycznie dobrze dopasowuje się do koloru skóry :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie - po roku przerwy odnawiam bloga http://sloiczeknutelli.blogspot.com :)
Ja próbowałam kremów BB, ale to nie moja bajka... jak dla mnie zbyt słabo kryją, ja potrzebuję mocniejszego krycia.
OdpowiedzUsuńKrem BB z Lily Lolo mam zamiar przetestować ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny, ładnie pachnie
OdpowiedzUsuń